-
Co mówi blondynka, która urodziła dziecko?
- "Ojej, to naprawdę moje?"
-
- Co to jest Bingo Talibów?
- B-52... F-16... F117... B1...
-
Po co blondynka wspina się na szklany mur?
- Aby zobaczyć, co jest po drugiej stronie...
-
W samolocie stewardessa do Taliba:
- Może drinka?
- Nie, dziękuję, za chwilę będę prowadził.
-
Największy szczyt odwagi - przejść w turbanie po Manhattanie
-
- Tato, chyba muszę iść do okulisty. - powiedział Jaś.
- Czemu, synku? - zapytał tata.
- Bo od miesiąca nie widziałem swojego kieszonkowego. - odpowiedział.
-
Ucieka przez pustynię banda Arabów a goni ją Murzyn. W pewnym momencie jeden Arab do drugiego:
- Czemu uciekamy, przecież nas jest 20 a on jeden...?
- A wiadomo któremu w mordę da?
-
Na terytorium Indian położono drogę żelazną. Wódz postanowił osobiście powitać pierwszy przyjeżdżający pociąg. Stanął na torach podniósł rękę w geście powitania a lokomotywa... nawet nie zwolniła i przejechała po nim jak po łysej kobyle. Ciężko ranny wódz odzyskuje przytomność w swoim tipi, gdy nagle słyszy zza ściany narastający gwizd. Zrywa się na równe nogi, wyskakuje na zewnątrz, patrzy a tu czajnik z gwizdkiem. Zrzuca go na ziemię, kopie, depcze, wali toporkiem. Żona wypada za nim wołając:
- Uspokój się, co robisz???
A wódz na to:
- Zabić gnidę póki mały!!!
-
Na egzaminie na akademii rolniczej, zdaje jakiś Arab.
- Proszę mi podąć skład kiszonki - zadano mu pytanie.
Na to Arab zrobił wielkie oczy, szczęką uderzył ze zdziwienia w stół, chwycił się za kieszeń przy koszuli i zapytał:
- Kiszonki??!
-
Idzie sobie chłopak ulicą w Nowej Hucie.
Podchodzi do niego kilku gości w dresach i pyta:
- Wisła czy Cracovia?
- Spokojnie panowie, ja z Warszawy jestem…
-
Lekarz radzi pacjentce:
– Zalecam pani częste kąpiele, dużo ruchu na świeżym powietrzu i bardzo proszę ubierać się ciepło.
Po powrocie do domu pacjentka relacjonuje mężowi:
– Lekarz polecił mi pojechać na tydzień na Bermudy, później w Alpy na narty... Ach! I upierał się jeszcze, żebyś mi kupił futro.
-
Sułtan nachyla się do ucha najbliżej niego siedzącej żony i szepcze:
- Jesteś słońcem mojego życia. Kocham cię. Podaj dalej.
-
- Kto wygrał Manchester, czy Liverpool? Pyta kibic kolegę.
- Było 0:0.
- A do przerwy?
-
Autonomia palestyńska, godzina 4 rano, dzwoni telefon:
- Halo, to ty, Abdul?
- Taaa... a kto mówi.. jest środek nocy...
- Z tej strony Ariel. Wstawaj, szybciutko szybciutko, zaraz do ciebie przyjadę... spychaczem.
-
Jedzie arab na wielbłądzie, a za nim jak przystało kilka żon na piechotę dźwiga cały dobytek. Nagle spotyka innego który po dżentelmeńsku puścił żony przed sobą, a sam z tyłu dźwiga cały dobytek na wielbłądzie. Pierwszy arab krzyczy:
- Co ty, zgłupiałeś?! Łamiesz nasze prawa!!
Na co drugi:
- Poczekaj aż trafimy na pole minowe.
-
Jedzie Arab na wielbłądzie już trzeci dzień, obok niego ledwo biegnie żona, widać że już nie daje rady. W pewnym momencie Arab zatrzymuje się i mówi do żony:
- wracaj do domu i przynieś flamaster!
Żona patrzy na niego zdumiona, no ale przecież nie zaprotestuje... Minęło 6 dni, żona ledwo powłóczy nogami, skrajnie wycieńczona wraca z flamastrem. Podaje go mężowi, na co on:
- Namaluj mi na plecach szachownicę!
Żona patrzy na niego jak na wariata, ale bez szemrania wykonała polecenie. Gdy juz skończyła Arab do niej:
- A teraz podrap mnie w C4!
-
Rok 2025, tata z synkiem spacerują po Manhatanie.
- Tato, co to za pomnik?
- Wiesz synku, kiedyś w tym miejscu stały dwa wieżowce, gdy się zawaliły wielu ludzi zginęło...
- Tato, a dlaczego one się zawaliły?
- Arabowie wysadzili...
- Tato, tato a kto to byli Arabowie?
-
Jedzie dwóch Arabów samochodem, nagle jeden mówi do drugiego:
- Wysadź mnie pod ambasadą!
-
- Kiedy na Bliski Wschód dotrze amerykańska kultura?
- Kilka minut po odpaleniu.
-
Po pustyni idzie płetwonurek ubrany w akwalung, płetwy, żar leje się z nieba. Spotyka Araba na wielbłądzie:
- Przepraszam, do morza daleko?
- Ponad 200 km - mówi Arab.
- No, ładnie, ale plażę to żeście odpierniczyli!